Na wystawę we Wrocławiu, (która odbyła się 2024 roku), złożyło się kilka projektów Wojtka Ulricha, m.in. Mechaniczna Szarańcza, Polimorfia, Tablica, Wanna, Kryształowe Czaszki oraz Algorytm.
Katarzyna Wójcik
MECHANICZNA SZARAŃCZA
Jesteśmy tu wszyscy i wszystko jest tu. Każde element życia mający na coś wpływ znalazł się w jakimś miejscu tego zdarzenia. Nie trzeba się wy-silać albo wstydzić gdy coś jest niezrozumiałe, obrzydliwe czy zbyt skom-plikowany jest jego przekaz. Pierwsze wrażenie to kilka sekund i obrazy w zasięgu wzroku. Nie da się powtórzyć pierwszego wrażenia, to jak błysk światła w oczach patrzącego. Uwielbiamy to nawet jeśli jest negatywne. To znak, że mózg przyjmuje bodźce a może nawet, jest to dowód na posia-danie siódmego zmysłu. Pozwólmy na duchowość póki jeszcze wiadomo co to jest.
Taką „komnatę” każdy powinien mieć w domu i korzystać z niej jak z psy-choterapeuty. Rano zostawiamy w niej brudne sny, a wieczorem dewiacje i popędy. Żeby ,przez nieuwagę, nie wypuścić z niej szarańczy, blokujemy drzwi nogą. Nie chcemy spełnić jej marzenia: „wylecieć zza drzwi motylem”. To także pragnienie tych, którzy weszli do groty. Idąc za Platonem, Daimonion, który walczy z naszą mroczną stroną najczęściej przegrywa. Egoizm, narcyzm daje poczucie wyższości i przyjemności. Tu „komnata” jest otwarta jak brama do ułudy.
Jak brama do Auschwitz, w której witała przyjeżdżających mroczna tria-da. Wysiadając z bydlęcego wagonu budziły się nadzieje na przetrwanie. Wiara, że człowiek jest dobry, ale gdy dobro obcuje ze złem ulega pokusie. Niszczy w najbardziej okrutny sposób, wszystkie wartości. Czy zrobiliśmy coś z tym poza widokówkami w przyobozowym kiosku? A może odprawiając gusła nad krzesłem R. Hoessa, Andy Warhol chciał odczarować historię ?
Człowiek nie jest już prawdziwy. Oddalił się od Boga bo nie chce być jego podobieństwem. Bóg dał człowiekowi tylko jedno życie pełne zakazów i nakazów. Nie przewidział, że maszyna przez niego stworzona, sama będzie chciała tworzyć, a jedno życie to tylko archetyp.
Jedziemy jednokierunkową drogą. Im dalej od „domu” tym bardziej pod górę. Za wszelką cenę szukamy tego „światła w tunelu”. Kombinujemy jak wyrwać swoje korzenie i biec szybciej. Ten swoisty masochizm pozwolił nam uzupełniać zamiennikami, to co zepsuliśmy. Za chwilę nasz bliźniak Robot pobiegnie za nas. Zaopatrzony w AI wtopi się w teraźniejszość. Na-uczony przez Fetusa, ostatnią cząstką naturalności, jak posługiwać się człowieczeństwem, osiągnie to wszystko o czym marzy człowiek. A co z teorią Freuda, który zauważył, że nie wszystkie komórki podążają drogą rozwoju. Celem komórek rozrodczych jest minimalizm stanu pobudzenia. Zresztą po co nam one. Roboty stworzą roboty, implanty, humanoidy i takie tam potwory. Powstaną nowe Promesthesis, tylko doskonalsze i coraz bardziej nie przypominające człowieka.
Czy w świecie transhumanizmu będzie jeszcze ciekawość o tym, co teraz zostało wykasowane?
Ślady obcych cywilizacji pogrzebane razem z odkrywcami, przestaną być strachem przed nieznanym, a staną się nadzieją na przetrwanie. Odkryć będzie można jeszcze raz ukrywane przed nami gatunki i zjawiska. Wszystko to się stanie pod warunkiem, że w tym wyścigu do postępu i oryginalności nie zapędzimy się w „kozi róg”, że zdążymy przed końcem świata, który właśnie trwa?
Wojtek Ulrich
MECHANICZNA SZARAŃCZA 2
Wartości, do których przywykliśmy nie mają tu znaczenia. Stawką działania nie jest „utrzymanie przy życiu” przemysłu kulturalnego i dostarczenie nowej, wysublimowanej rozryw-ki. Tu nie prowadzi licytacji na wygłaszanie swoich prawd i przemyśleń. Najważniejsza jest idea ale ta, którą autor przedstawia.
„Mechaniczna pomarańcza” – dystopijna wizja przyszłości pokazująca kondycję świata. Dzisiaj jest opowieścią pełną cynizmu i anarchii, jest normalnością, do której przywykliśmy jak do „chleba powszedniego”.
„Mechaniczna pomarańcza” zamienia się w „mechaniczną szarańczę”. Była nią od samego początku. Uzmysławia o uśpionej agresji, która obudzona w odtrąconej jednostce, nie ma zahamowań. ,,Nakręcony człowiek”, który swoim postępowaniem i stylem, staje się masą konsumującą wszystko co napotka po drodze.
Tak też myśleli Ci, którzy weszli do groty, że samo przebywanie w niej ma cudotwórcze działanie. Wczołgując się robakiem wylecą motylem jak w „Mechanicznej pomarańczy”?
Może wydaje się nam się, że wiemy co to okrucieństwo, cywilizacja przyszłości, że znamy naturę człowieka i jej cudowne przemiany. Po „wejściu” do KOMNATY być może ktoś z nas się zorientuje, że wszystko w co wierzymy, co w nas najlepsze, to mit, który sami wytworzyliśmy dla lepszego samopoczucia. Ale też ktoś może poczuć spokój i stabilizację z powodu niezmienności człowieczej naiwności.
Zdarzenia, które tu zobaczymy są wciąż trwającą historią. Ale powalając się prowadząc nas przez piwnicę cywilizacji, „lepką i ciemną”, ujrzymy jak łatwo zatoczyć koło historii. Tworząc doskonałą kopię sytuacji i stawiając ją w odpowiednim miejscu czy powracamy do oryginału, czy już staliśmy się nim tylko w innym wymiarze.
Wojtek Ulrich
POLIMORFIA
„Polimorfia” Krzysztofa Pendereckiego wybrzmiała równolegle z projekcją wideo „The Dog” 2011-2017. Muzyka nie jest tu tłem do projekcji wideo tak jak projekcja wideo nie jest ilustracją do muzyki. To dwa równorzędne narzędzia, które mają za zadanie przyspieszyć proces zmian w naszych neuronach. Przejście od formy czyli od czegoś co można pomacać, do struktur dźwiękowych czyli do energii. To przykład, że można wybrać odpowiedni środek do odpowiednich danych lub właściwą drogę do celu. Konieczność interpretacji wartości zawartej w zmiennych formach. Głównie w formach niejasnych przechodzących w jasne, proste do zrozumienia. Jeżeli w coś dzisiejsza sztuka wątpi to może w to, że potrafiłaby zbawić. Ale w to wierzy Penderecki. Być może jest on ostatnim romantykiem, który spektakularnie umieszczał sztukę w obszarze masowej komunikacji. Mając silną pozycję na współczesnym rynku muzycznym, rewolucjonizując dotychczasowe postawy muzyki, nie tylko on znalazł się w pewnym momencie w próżni a postulaty skrajnego indywidualizmu i eksperymentowania spowodowały rozbicie jakichkolwiek trwałych punktów oparcia. W nowatorstwie tym więcej jest destrukcji niż budowania od nowa.
Sztuka przestała być narzędziem wpływu, oddziaływania sprawczego, bezpośredniego na rzeczywistość. To kod polimorficzny, który zmienia się w czasie ale nie zmienia obiektu, drogi algorytmicznej. Jeden z genów został unieważniony, ocenzurowany. Weszliśmy w rozproszenie. Polimorfia ma na celu przyspieszyć proces, przez który przechodzimy aż do jego zakończenia. Znieść znak równości między różnicą a nienawiścią, która szczególnie jest widoczna na polu religii pokazującej swoje prawdziwe oblicze parę minut przed zgonem, nie mylić z agonią bez końca. Zsynchronizowana orkiestra to droga ciągle rozproszonego odbiorcy w kierunku rzeczy nieprawdziwych czyli takich, które nie spełniają naszych oczekiwań, ma doprowadzić do utraty kontroli przez Masę.
1. „The Dog” – Polimorfia – dwie wersje – 33 min 20 sec, 2024
2. Wideo „The Dog” – Polimorfia Krzysztofa Pendereckiego (stara wersja) – 33 min 11 s, 2024 r. Dwie równoległe wersje wideo
Wojtek Ulrich
POLIMORFIA
„Polimorfia” Krzysztofa Pendereckiego wybrzmiała równolegle z projekcją wideo „The Dog” 2011-2017. Muzyka nie jest tu tłem do projekcji wideo tak jak projekcja wideo nie jest ilustracją do muzyki. To dwa równorzędne narzędzia, które mają za zadanie przyspieszyć proces zmian w naszych neuronach. Przejście od formy czyli od czegoś co można pomacać, do struktur dźwiękowych czyli do energii. To przykład, że można wybrać odpowiedni środek do odpowiednich danych lub właściwą drogę do celu. Konieczność interpretacji wartości zawartej w zmiennych formach. Głównie w formach niejasnych przechodzących w jasne, proste do zrozumienia. Jeżeli w coś dzisiejsza sztuka wątpi to może w to, że potrafiłaby zbawić. Ale w to wierzy Penderecki. Być może jest on ostatnim romantykiem, który spektakularnie umieszczał sztukę w obszarze masowej komunikacji. Mając silną pozycję na współczesnym rynku muzycznym, rewolucjonizując dotychczasowe postawy muzyki, nie tylko on znalazł się w pewnym momencie w próżni a postulaty skrajnego indywidualizmu i eksperymentowania spowodowały rozbicie jakichkolwiek trwałych punktów oparcia. W nowatorstwie tym więcej jest destrukcji niż budowania od nowa.
Sztuka przestała być narzędziem wpływu, oddziaływania sprawczego, bezpośredniego na rzeczywistość. To kod polimorficzny, który zmienia się w czasie ale nie zmienia obiektu, drogi algorytmicznej. Jeden z genów został unieważniony, ocenzurowany. Weszliśmy w rozproszenie. Polimorfia ma na celu przyspieszyć proces, przez który przechodzimy aż do jego zakończenia. Znieść znak równości między różnicą a nienawiścią, która szczególnie jest widoczna na polu religii pokazującej swoje prawdziwe oblicze parę minut przed zgonem, nie mylić z agonią bez końca. Zsynchronizowana orkiestra to droga ciągle rozproszonego odbiorcy w kierunku rzeczy nieprawdziwych czyli takich, które nie spełniają naszych oczekiwań, ma doprowadzić do utraty kontroli przez Masę.
1. „The Dog” – Polimorfia – dwie wersje – 33 min 20 sec, 2024
2. Wideo „The Dog” – Polimorfia Krzysztofa Pendereckiego (stara wersja) – 33 min 11 s, 2024 r. Dwie równoległe wersje wideo
Koniec z masowością, kopiowaniem wszystkiego co kochają tłumy. Koniec ze statusem ofiary pozwalającym przeżyć w imię błędnej idei.
Wizerunek świni czyni ludzi zdezorientowanymi i niesamodzielnymi. To słabe ofiary, którymi stali się celowo. Rozważania o fałszywej empatii dającej siłę resentymentom czynią nas mniejszymi. Na takim fundamencie budujemy życie z uporem zagłuszając lęk przed nietrwałością. To co nie spełnia naszych kryteriów estetyki chcemy unieważnić.
Co jeśli zamiast świni pojawiłby się najpierw pies. Dog-pies-god. Przyjaciel, wysłannik Boga i sam Bóg? Czy nasz umysł poradziłby sobie z bolesną wizją na tyle szybko by nie stracić tempa i nie zatrzymać filmu w miejscu kolejnego złożenia ofiary, które może spowolnić zmiany by mieć czas na żałobę. Świnia – bogactwo ale także dusza nieczy-sta w Ew.Św.Marka to idealne połączenie na zapodzianie genu gdzieś w łańcuchu bo takie połączenie może prowadzić tylko do zamętu.
Polimorfia naszego umysłu to ciągłe zmiany w emocjach, myślach, ocenie co jest po-zytywne a co negatywne. Nawet myśl o przyszłości za sekundę przechodzi do archiwum. Jesteśmy między śmiercią a narodzeniem czyli w trakcie przejścia. Nasza przestrzeń po-średnia to czekanie wypełnione ciekawością i strachem. Potem zostaje pamięć tworząca mity mające tłumaczyć nasze błędy i usprawiedliwić roszczenia.Jak powiedział Lars von Trier: świat jest mrocznym i dziwnym miejscem dzieją się tam rzeczy, których nie mamy pojęcia. Nie potrafimy wyjaśnić przyczyn wielu zjawisk. Zło jest po prosu w nas, rodzimy się źli. Gdy ludzie oglądają jak obdziera się świnię ze skóry od razy pojawiają się protesty ale czy zastanawiamy się nad losem kury czy krowy? Czy trzeba pokazać to w mediach? To co nie widzimy to nie istnieje.
Dog-polimorfia nie jest całością powstałą z połączenia fragmentów, które można dowolnie wybierać. To narzędzie poznania, eksperyment. Dać głos sobie, rekinom czy świni.
Polimorfia Pendereckiego, grana przez orkiestrę razem z projekcją to spotkanie energii z materią, utworzenie nowego świata przez lawę, która po ostygnięciu staje się skałą. I nie ciągnijmy tego dalej, że kropla drąży skałę itd. gubiąc zawsze przy okazji choćby pikogram.
Świnia nędznie udająca psa jest dostępna i na sprzedaż. Jednak to nie ja likwiduje Polimofrią 2000 lat tradycji, i nie ja podkładam świnię. Kupiona za parę stów w hurtowni spożywczej wciąż ma wielu chętnych. Czy znamy jakieś zdarzenie, które nie miało swojej przyczyny?










